Izery z namiotem

czyli noc nad rzeką, Prosecco i sery od Włocha

Od dłuższego czasu brakowało nam kempingowego życia. Tęskniliśmy za spaniem pod namiotem w terenie, gotowaniem kuskusu z tuńczykiem na kuchence turystycznej i zimnym powietrzem, które wpada do namiotu, kiedy rano otwierasz wejście, żeby sprawdzić jaka jest pogoda (albo po prostu pójść w krzaczki na poranne siusiu). Na poprzednim wyjeździe w Karkonosze, gdy siedzieliśmy po ciemku w schronisku pod Łabskim Szczytem, plan stworzył się sam. Na ostatni weekend kwietnia jedziemy w góry z całym sprzętem i rozbijamy obóz nad rzeką.

Izery to mekka narciarzy biegowych zimą i rowerzystów latem. Mało spotkacie tam piechurów, a takich objuczonych sprzętem jak wielbłądy jeszcze mniej. Nie pamiętam kiedy ostatnio chodziłam z tak wielkim plecakiem. Na początku wydał mi się tragicznie ciężki. Dziwnym trafem nic się z niego nie dało wyjąć. No może poza latawcem. I czołówką. Gdybym wiedziała, że jest pełnia księżyca, na pewno zostałaby w domu. Kiedy już dojechaliśmy do Jakuszyc i rozpoczęliśmy naszą małą przygodę, dość szybko przyzwyczaiłam się do plecaka na nowo i szło mi się bardzo przyjemnie.

Zielony szlak w Izerach

Na starcie w normalnych okolicznościach pojawilibyśmy się pewnie najpóźniej o 9:30, no może o 10 rano. Ale trasa była zaplanowana tylko na 10km, bo Karolina miała problem z kolanem. Nie było sensu zrywać się skoro świt. Umówieni na 10:30, wyjechaliśmy spod domu o 11. Kolejne pół godziny spędziliśmy na stacji benzynowej, bo wbrew moim oczekiwaniom nie wszyscy wyruszyli na majówkowe wyjazdy już w piątek. Potem jeszcze trochę korków na A4 i już o 14:10 dojechaliśmy do Jakuszyc. Zatrzymaliśmy się na stacji benzynowej na upragnione lody (moje auto nie ma klimatyzacji, a było jakieś 28 stopni, więc lody to był wymóg konieczny). Następnie przejechaliśmy na parking przy starcie szlaku i wywaliliśmy połowę sprzętu z samochodu. Wtedy też zorientowaliśmy się, że nie kupiliśmy na stacji zapałek, które były głównym powodem wizyty na niej. Wskoczyłam za kierownicę, żeby szybko nabyć brakujący element ekwipunku. Po tych wszystkich perypetiach wyruszyliśmy na szlak około 15.

– Karolina, wzięłaś palnik? – wykrzyknął Jacek z lekkim niepokojem w głosie, po mniej więcej godzinie marszu.
– Spakowałam do twojego plecaka, ale jak coś to mamy Prosecco i włoskie sery, nie zginiemy – odpowiedziała Karolina ze śmiechem.

Plecak wypakowany mieliśmy wszystkim, co nam się kojarzy z kempingiem: kuskus i tuńczyk w puszce, kabanosy, pasztet, kuchenka z kartuszem, śpiwory, karimaty i 2 namioty, bo nikt z nas nie dysponował 3-osobowym. Nowość w stosunku do dawnych kempingowych przygód stanowiło już wyżej wymienione Prosecco i sery od Włocha. Planowaliśmy przecież świętować też urodziny Karoliny, które wypadały za kilka dni. W plecaku znalazły się też drewniane kieliszki, więc uczta jak sobie możecie wyobrazić szykowała się wyborna. Ale nie bylibyśmy sobą gdybyśmy nie poszli zajrzeć do Chatki Górzystów. Mówiliśmy sobie, że tylko na zupę, bo naleśników po 17:00 zapewne już mieć nie będą. Pomyliliśmy się. Mieli. Każdy z nas nie odmówił sobie jednego naleśnika z jagodami. Oh jakie one są wyborne. Czasem już sama nie wiem, czy odwiedzam niektóre schroniska ze względu na ich niepowtarzalny klimat, czy tylko ze względu na jedzenie.

Po posiłku i nieudolnych próbach puszczania latawca na izerskich łąkach pomaszerowaliśmy szukać najlepszej lokalizacji na biwak. Nie powiem Wam gdzie dokładnie nocowaliśmy. Nie dlatego, że chcę zachować uroczą miejscówkę tylko dla siebie. Nie mogę Was wyręczyć w najważniejszym elemencie przygody, czyli decyzji gdzie rozbić namiot. Zdradzę tylko, że nocowaliśmy po czeskiej stronie. Nieopodal rzeka Jizerka wpada do Izery. Podpowiedzią będą również zdjęcia, ale współrzędnych GPS nie dostaniecie 😉

Dyskusję na temat legalności dzikich kempingów zostawimy na inny wpis. Jak możecie się domyśleć bardzo chcielibyśmy, aby w Polsce, tak jak w Skandynawii, obowiązywało prawo wszystkich ludzi (Allemansrätten) i żeby można było do woli spać w namiotach wszędzie. Niestety tak nie jest. Ale z naszych obserwacji wynika, że tamtej nocy nie tylko my rozbiliśmy namioty nieopodal czerwonego szlaku.

Gdzie pod namiot w Izerach

Trasa pierwszego dnia wyglądała następująco:

Jakuszyce – zielonym szlakiem do Rozdroża pod Cichą Równią – niebieskim szlakiem przez Dziczy Jar do Chatki Górzystów i cofając się przez Dziczy Jar czeronym Szlakiem nad Izerę w okolicy Karlovskiego mostu. Całość to około 13km.

Idąc z Chatki Górzystów w stronę schroniska Orle, zapewne zwrócą waszą uwagę kamienie z nazwami planet Układu Słonecznego, współrzędnymi geograficznymi i ich fundatorami. Miły rowerzysta wyjaśnił nam, że jest to ścieżka dydaktyczna Układu Słonecznego w skali 1:1 miliarda. Słońce znajduje się przy schronisku Orle, a ostatnia planeta karłowata Eris na Stogu Izerskim. W skali utrzymane są nie tylko odległości pomiędzy planetami, ale również rozmiary 14 obiektów (Słońce, 8 planet krążących wokół niego i 4 planety karłowate). Syn rowerzysty wyrecytował nam z pamięci wszystkie planety, więc wygląda na to, że ścieżka spełnia swoje edukacyjne funkcje 🙂

Po wybraniu miejsca na rozstawienie naszych tymczasowych domków, na jednym z płaskich kamieni na środku rzeki urządziliśmy sobie małą ucztę. A gdy księżyc w pełni wyłonił się zza wysokich sosen, rozstawiliśmy namioty i wskoczyliśmy do śpiworów w naszym roboczo nazwanym Misiowym Zakątku. Jeszcze trochę przez otwarte wejście do namiotu patrzyłam na księżyc i czułam niesamowitą radość, że mam w życiu ludzi, którym tak jak mi, więcej radości sprawia zjedzenie kolacji siedząc na zimnym kamieniu, niż w wystawnej restauracji.

Lubię spanie w namiocie blisko natury, bo budzę się wtedy, kiedy ona się budzi. O 5:30 już nie spałam. Było wystarczająco jasno, by dostrzec pokaźnych rozmiarów dziury w tropiku mojego namiotu. Nie byłam tym zachwycona, bo wyglądało to na samodestrukcję. Namiot najwidoczniej z żalu, że dawno nie był używany, rozdarł się wzdłuż szwu w 3 miejscach. Niedługo po mnie wstali moi towarzysze i zjedliśmy śniadanie tym razem na trawie. Chciałabym napisać, że drugiego dnia nasza trasa była ambitniejsza. Niestety najpierw pakowanie kempingu zajęło nam jakieś 3h, bo namioty schły na skałach dłuższą chwilę, w trakcie której część z nas zażywała kąpieli słonecznych, a część testowała czy jest możliwe uprawianie jogi na kamieniach po środku rzeki.

Poranek w Izerach w namiocie

A gdy już wyruszyliśmy w drogę, zaraz po dotarciu do schroniska Orle zrobiliśmy długą przerwę. Karolina miała sprawdzone informacje, że warto tam zjeść pyzy z mięsem. Nasze schroniskowe podniebienia nie mogły przepuścić takiej okazji i o godzinie 10 rano każdy pochłonął porcję na drugie śniadanie.

Przeanalizowaliśmy mapę i postanowiliśmy wrócić do samochodu czerwonym szlakiem. Ruch rowerowy był spory, a pierwsza część czerwonego szlaku od strony schroniska, w kierunku Jakuszyc dla rowerów jest raczej za trudna. Zafundowaliśmy sobie w ten sposób jedyne strome podejście tego wyjazdu. Po mniej więcej 1h i 4km byliśmy już na parkingu. Nie był to najbardziej wymagający wyjazd. Chodziło w nim o bliskość natury i o to Prosecco na kamieniach, a nie liczbę przemierzonych kilometrów. Jeszcze w Izery wrócimy nie raz, a Wy na pewno o tym usłyszycie.

Izery na weekend

Packlista

 

  • Namiot
  • Karimata
  • Śpiwór
  • Duży plecak
  • Ciepłe ubrania na wieczór
  • Kuchenka turystyczna i inne kempingowe klamoty
  • Czołówka
  • Jedzenie
  • Przybory toaletowe
  • okulary przeciwsłoneczne
  • krem z filtrem UV
  • Opcjonalnie: książka do poczytania nad rzeką lub mini gra planszowa

Sztuczki i kruczki

 

  1. Uważajcie na żmije! Spotkaliśmy jedną bardzo blisko startu szlaku pierwszego dnia.
  2. W Chatce Górzystów polecamy naleśniki z jagodami i zupę pomidorową.
  3. Pyzy z mięsem w Schronisku Orle nie mają sobie równych.
  4. W schroniskach obowiązuje płatność tylko gotówką, więc nie zapomnijcie o kilku banknotach, żebyście nie musieli obejść się smakiem.
  5. Rozważnie wybierzcie, gdzie rozbijecie namiot. Pod koniec kwietnia wiele fajnych miejscówek było jeszcze podmokłych.
Izery z namiotem
Upoluj infografikę
Izery z namiotem infografika
ALBO WYDRUKUJ
div#stuning-header .dfd-stuning-header-bg-container {background-image: url(https://outdoorito.com/wp-content/uploads/2018/05/Prosecco_w_Izerach.jpg);background-size: cover;background-position: center center;background-attachment: initial;background-repeat: no-repeat;}#stuning-header div.page-title-inner {min-height: 800px;}#main-content .dfd-content-wrap {margin: 0px;} #main-content .dfd-content-wrap > article {padding: 0px;}@media only screen and (min-width: 1101px) {#layout.dfd-portfolio-loop > .row.full-width > .blog-section.no-sidebars,#layout.dfd-gallery-loop > .row.full-width > .blog-section.no-sidebars {padding: 0 0px;}#layout.dfd-portfolio-loop > .row.full-width > .blog-section.no-sidebars > #main-content > .dfd-content-wrap:first-child,#layout.dfd-gallery-loop > .row.full-width > .blog-section.no-sidebars > #main-content > .dfd-content-wrap:first-child {border-top: 0px solid transparent; border-bottom: 0px solid transparent;}#layout.dfd-portfolio-loop > .row.full-width #right-sidebar,#layout.dfd-gallery-loop > .row.full-width #right-sidebar {padding-top: 0px;padding-bottom: 0px;}#layout.dfd-portfolio-loop > .row.full-width > .blog-section.no-sidebars .sort-panel,#layout.dfd-gallery-loop > .row.full-width > .blog-section.no-sidebars .sort-panel {margin-left: -0px;margin-right: -0px;}}#layout .dfd-content-wrap.layout-side-image,#layout > .row.full-width .dfd-content-wrap.layout-side-image {margin-left: 0;margin-right: 0;}