Sylwester jak zupka instant

na szybko, za grosze i z pełną dozą smaków

Lubię spędzać Sylwestra w górach. Albo w lesie. Najważniejsze żeby było gdzieś z dala od dużego miasta, na uboczu, najlepiej wśród znajomych i przyjaciół. Przez to, że mieszkam za granicą, czasem jest to jedna z niewielu okazji do spotkania się i pobycia razem chwilę dłużej niż zajmuje wypicie jednej kawy. Dlatego tym bardziej jest to dla mnie ważny pretekst do wyjazdu. Tylko że niestety, z roku na rok coraz trudniej nam znaleźć odpowiednie miejsce. Okazuje się, że problemem są nasze… zbyt niskie wymagania i nieumiejętność myślenia o rezerwacji Sylwestra w okolicach września.
Schroniska, chatki i chatynki

 

Jeśli chcecie znaleźć jakieś fajne miejsce na Sylwestra dla siebie i swoich znajomych powinniście zacząć swoje poszukiwania przynajmniej we wrześniu. Im później tym trudniej, lub wręcz niemożliwe będzie znalezienie wolnych miejsc. Sytuację dodatkowo komplikuje też posiadanie psa którego, tak jak my, chcielibyście zabrać ze sobą. Wtedy pula miejsc kurczy się jeszcze bardziej, bo albo czworonogi są nieakceptowane albo schroniska czy chatki są położone w parkach lub rezerwatach gdzie nie można wchodzić z psem.

Szukając najlepiej zasięgnąć języka wśród znajomych. Może ktoś zna jakąś fajną miejscówkę lub sam się gdzieś wybiera. W ten sposób trafia się czasem do najlepszych, najciekawszych miejsc – np. takich które nie są regularnie wynajmowane. Jeśli to nie pomaga pozostaje przeczesywanie stron schronisk PTTK (zwykle informują, co planują w Sylwestra) oraz booking.com albo airbnb.com, które posiadają przydatne filtry do rezerwacji miejsc bliżej natury. Na bookingu przy filtrowaniu pod rodzajem pobytu możecie wybrać “Oryginalne obiekty+natura”, a na airbnb.com w dziale “Wyjątkowe pobyty” możecie zaznaczyć przeróżne lokalizacje – od chatek i małych domków, po choćby jaskinie albo wyspę! Niestety kiedy ja zwykle orientuje się, że czas szukać czegoś na Sylwestra, jest już za późno i te dwie strony niewiele mają już do zaoferowania. Z mojego doświadczenia dużo przydatniejsze było np. nasze lokalne www.noclegowo.pl. Inną idealną stroną będzie też www.slowhop.com/pl/, choć do tej pory nie miałam okazji jeszcze z niej skorzystać.

Image module

To tak w ramach poszukiwań. Ale nie o tym jest ten post. The wpis jest o tym, co robić kiedy przegapicie wrzesień, październik i nawet połowę listopada i nagle zdecydujecie, że też chcielibyście zaszyć się gdzieś w głuszy na czas Sylwestra. A może tak jak my wielokrotnie już spędzaliście ten czas w podobny sposób, ale powoli szukacie innych rozwiązań bo:

  • znaleźć chatkę na wyłączność jest trudno i kosztownie, a wy macie dość podpitego towarzystwa, które przyjeżdża w góry puszczać disco polo i strzelać fajerwerkami
  • wiele miejsc, nawet małych schronisk i chatek nie oferuje już noclegów tylko w Sylwestra, ale od razu 4-5cio dniowe pakiety połączone z kolacją, śniadaniami, szampanem, kuligiem i Bóg wie czym jeszcze… a wy macie mało urlopu i chcielibyście tylko zaszyć się na moment w górach/lesie i wrócić do tych prostszych klimatów. Z kabanosem w jednej ręce, ogórkiem kiszonym w drugiej i z rozmowami przy grzańcu do rana.
  • zwyczajnie nie macie ochoty lub czasu organizować takiego wyjazdu, przeczesywać Internetów w poszukiwaniu miejscówki, zbierać chętnych, bookować, zbierać zaliczki, planować dojazdy i odjazdy…
  • nie lubicie całego tego sylwestrowego szaleństwa i presji, że w ten właśnie jeden jedyny, wyjątkowy wieczór trzeba gdzieś być. I płacić za to przynajmniej trzy razy więcej niż w każdy inny dzień w roku.
Outdoorowa alternatywa last minute

 

Do tej pory trzymałam się jednak myślenia, że taki Sylwester w chatce to jest coś dla mnie. Bo “w dziczy”, natura dookoła, w ciągu dnia chodzimy na trekkingi, a wieczorami siedzimy przy kominku/ognisku i w takim górskim klimacie i swojskim towarzystwie możemy się wreszcie nagadać, albo godzinami grać w planszówki. Bo nie ma co ukrywać, jest to atmosfera nie do podrobienia i kiedy raz się jej zakosztuje, chce się wracać i wracać. I co roku, zwłaszcza przed Sylwesterem budzi się mały chatkowy sentyment.

W tym roku jednak, pomimo tego, że w ostatniej chwili próbowałyśmy jeszcze z Agnieszką szukać jakiejś chatki – dość szybko odpuściłyśmy. Byłyśmy zmęczone analizowaniem jak i gdzie dojechać z różnych miejsc w Polsce i ile to wszystko będzie nas kosztować. Chciałyśmy po prostu, zwyczajnie pobyć razem bez żadnych wielkich planów, ale wciąż z dala od miasta i huku fajerwerów. Otworzyłyśmy więc Google Maps, zerknęłyśmy na najbliższe zielone tereny dookoła Wrocławia i tak jak rok temu z hamakami, tak i teraz postanowiłyśmy po prostu iść do lasu.

O godzinie 21 spakowaliśmy się w samochód i kiedy fajerwerki już dawno tu i tam wybuchały nam nad głowami, my jechaliśmy na południe do Parku Krajobrazowego Wzgórza Niemczańsko-Strzelińskie. Co chwila, kiedy na horyzoncie widzieliśmy kolejne rozbłyskające palmy i słyszeliśmy stłumiony huk śpiewaliśmy głośno i podgłaśnialiśmy radio, żeby ukoić nerwy naszego włochatego pasażera. W tej sytuacji samochód był dla Szyszki chyba możliwie najlepszym miejscem. Mogła spokojnie leżeć skulona w swojej bezpiecznej przyczepce w bagażniku i nie słyszeć większości wybuchów. Zaoszczędziliśmy jej jakąś godzinę nerwów.

W końcu zaparkowaliśmy pod lasem. Wyciągnęliśmy plecaki i ruszyliśmy w ciemność. Mieliśmy ze sobą:

  • szampana,
  • kiełbasy,
  • chleb,
  • musztardę,
  • ketchup,
  • kijki na ognisko,
  • czołówki,
  • plecaki,
  • rozpałkę,
  • kubki,
  • sztućce,
  • nóż,
  • herbatę w termosie,
  • halloumi,
  • oscypki,
  • domowej roboty wielkie tiramisu,
Sylwester przy ognisku w lesie z dala od miasta

Spacer przez ciemny las, z oczami co jakiś czas mieniącymi się gdzieś w głębi, kiedy światło waszej czołówki przypadkiem omsknie się na bok, to przygoda sama w sobie. Tylko tym razem, w większej grupie i z psem, zamiast unikać świecenia na boki wszyscy z ciekawością rozglądaliśmy się dookoła. Bilans: 1 sarna, 2 małe jelonki i 1 niezidentyfikowany zwierz. A szliśmy tylko ok. 30 min w jedną stronę.

Doszliśmy do Krzyżowych Dębów, gdzie postawiono sporą wiatę, z paroma stołami i miejscem na ognisko. Poszła w ruch rozpałka, a zaraz za nią kiełbasy, halloumi i oscypki (oba pyszne z ogniska – polecamy!). O północy tradycyjnie polał się szampan i posypały życzenia na Nowy Rok. Mimo, że liczyliśmy na większą ciszę, musieliśmy wysłuchać przynajmniej pół godzinnej kanonady fajerwerków z okolicznych wiosek. Niestety, czy tego chcemy czy nie, nie tak łatwo przed nimi uciec. 

Noc była dość ciepła, ognisko grzało, a my finiszowaliśmy imprezę zasiadając dookoła dużego pudełka pełnego domowego tiramisu i wspólnie wyjadając je łyżkami.

Szampan w lesie
Psi-lwester

 

Może część z Was zastanowi się, czy rozważne było zabierać psa, który panicznie boi się fajerwerków, do lasu w Sylwestra. Sama bym o to najpierw zapytała. W tym temacie mamy parę własnych doświadczeń, które sprawiły, że wyszliśmy z założenia, że jest to prawdopodobnie najlepsza (z niestety niewielu możliwych) opcja dla naszego psa.

Od małego szkoliliśmy Szyszkę, żeby nie bała się wystrzałów i fajerwerków. Już kiedy była małym szczeniakiem bawiliśmy się z nią przy fajerwerkach z youtube na cały regulator i można powiedzieć, że zupełnie je wtedy ignorowała. Niestety mieliśmy pecha. Jak co roku pojechaliśmy na Sylwestra do chatki w górach, nawet w celu oszczędzenia jej miejskiej kanonady za oknem. Cały plan poszedł w łeb, kiedy w nocy wyszliśmy na zewnątrz, a ktoś zaraz przed chatką w tym samym momencie, parę metrów od nas odpalił fajerwerki. Wystraszyła się tak, że z trudem udało nam sie ją utrzymać. Od tego czasu, pomimo że próbowaliśmy ją trochę szkolić pod tym kątem, Szyszka panicznie boi się wystrzałów, zwłaszcza jeśli się nasilają. Więc, pomimo, że zawsze zaszywaliśmy się w bardziej odległe miejsca na Sylwestra, teraz już w ogóle uciekamy jak najdalej od ludzi. A to, jak trudno jest znaleźć ciche miejsce i jak pomimo wszystko i tak z daleka dochodzą dźwięki wystrzałów, wiedzą tylko ci, którzy też mają psy bojące się fajerwerków (czworonogi mają dużo lepszy słuch niż my, więc od razu reagują na nawet bardzo odległe wystrzały). 

Tak więc Sylwestra spędziliśmy juz parę razy w miejscach gdzie “miało być w miarę cicho”, a kończyło się na psie trzęsącym się ze strachu gdzieś w najdalszym kącie łazienki. Do zeszłego roku, kiedy to razem z grupą aktywni z psami, pojechaliśmy w góry i w samego Sylwestra wyszliśmy wszyscy razem w las. Pomimo odległych dźwięków wybuchów, Szyszka była na tyle zaaferowana zapachami lasu i dzikiego zwierza, że nawet nieźle odciągało ją to od bania się. Poza tym bieg, a nawet zwykły szybszy chód wyraźnie pomaga jej trochę rozładować stres. Strach oczywiście był, ale w porównaniu do wcześniejszych lat nie paru-godzinny, a tylko około 30 minutowy.

Więc postanowiliśmy spróbować i w tym roku. Od razu zaznaczam, to do tej pory najlepsze rozwiązanie jakie znaleźliśmy (choć wciąż dalekie do ideału), ale Szyszka jest specyficznym psem uwielbiającym bycie na zewnątrz i dziką naturę. W lesie nos przykleja jej się do ziemi i nie jest w stanie iść choćby 5 m prosto, nie zbaczając ze ścieżki. 

Dodatkowo na taką sylwestrową eskapadę ubieram ją w uprząż i przypinam do dwóch smyczy. Jedną z drugiej strony karabinkiem mocuje do pasa biodrowego w plecaku, a drugą trzymam w ręku. Może to za dużo, wolę jednak być pewna że jest w 100% bezpieczna.

Noc w lesie i sylwestrowe ognisko

Jak więc poszedł nam ten Sylwester? Niestety fajerwerki słychać było dużo lepiej niż się spodziewaliśmy. Jednak godzina jazdy za miasto i stosunkowo duża zielona plama na mapie to wciąż za mało, żeby uciec. No i ciężko przewidzieć jak głośno będzie w danym miejscu. Niemniej Szyszka spędziła tylko ok. 40 min trzęsąc się w rogu drewnianej wiaty, co poniekąd jest pewnym sukcesem.

Jeśli ten wpis w jakikolwiek sposób zainspirował was żeby przeprowadzić taki eksperyment na swoim psie, który też boi się fajerwerków, bardzo was proszę o przemyślenie tego dwa razy i szczególną ostrożność. Najlepiej zasięgnąć też rady u behawiorysty, który może poznać waszego psa i ocenić, czy w jego przypadku ma to sens. My prawdopodobnie za rok znowu pojedziemy do lasu, ale spróbujemy dodać więcej chodzenia (może nawet w ciągu największych wystrzałów) i pojechać jeszcze dalej od zabudowań.

Powiem szczerze, że spodobał mi się taki Sylwester-instant. Bliżej natury, prościej i z większą dawką przygody. No i nie potrzeba chatki, żeby ciekawie spędzić czas ze znajomymi. Może za rok spróbujemy nawet zostać w lesie na noc i przenocować w jakiejś wiacie, w ciepłych śpiworach? Ta obok Krzyżowych Dębów nadawałaby się do tego idealnie. Nie dość że duża, to miała jeszcze piętro na górze, na które można wejść po drabinie.

Warto rozejrzeć się dookoła i zobaczyć, czy macie w okolicy podobne miejsca. Polecam też fejsbookową grupę wiating – to dzięki niej znaleźliśmy naszą Sylwestrową wiatę. Na grupie możecie zobaczyć mapkę z wieloma chatkami i wiatami w Polsce i na świecie. Warto też dodać wiaty które znacie, żeby ktoś inny mógł kiedyś z nich skorzystać. Oczywiście nie muszę chyba wspominać, że trzeba dbać o te miejsca i zabierać ze sobą wszystkie śmieci.

Kuba Sochacki (zdjęcia)
div#stuning-header .dfd-stuning-header-bg-container {background-image: url(http://outdoorito.com/wp-content/uploads/2020/01/Sylwester_w_lesie.jpg);background-size: cover;background-position: center center;background-attachment: initial;background-repeat: no-repeat;}#stuning-header div.page-title-inner {min-height: 800px;}#main-content .dfd-content-wrap {margin: 0px;} #main-content .dfd-content-wrap > article {padding: 0px;}@media only screen and (min-width: 1101px) {#layout.dfd-portfolio-loop > .row.full-width > .blog-section.no-sidebars,#layout.dfd-gallery-loop > .row.full-width > .blog-section.no-sidebars {padding: 0 0px;}#layout.dfd-portfolio-loop > .row.full-width > .blog-section.no-sidebars > #main-content > .dfd-content-wrap:first-child,#layout.dfd-gallery-loop > .row.full-width > .blog-section.no-sidebars > #main-content > .dfd-content-wrap:first-child {border-top: 0px solid transparent; border-bottom: 0px solid transparent;}#layout.dfd-portfolio-loop > .row.full-width #right-sidebar,#layout.dfd-gallery-loop > .row.full-width #right-sidebar {padding-top: 0px;padding-bottom: 0px;}#layout.dfd-portfolio-loop > .row.full-width > .blog-section.no-sidebars .sort-panel,#layout.dfd-gallery-loop > .row.full-width > .blog-section.no-sidebars .sort-panel {margin-left: -0px;margin-right: -0px;}}#layout .dfd-content-wrap.layout-side-image,#layout > .row.full-width .dfd-content-wrap.layout-side-image {margin-left: 0;margin-right: 0;}