Spowiedź nałogowego wrzątko-nurka

Kirgistan i gorące źródła Tien Szanu

Mam ostatnio nową zajawkę. Może pomyślicie, że jest emerycka, ale co mi tam. Jestem w końcu po 30-tce. Już mi można. Poza tym lato minęło, na blogach i instagramach zaczyna roić się od “jesieniady”, wiecie – te wszystkie kubki z parującą herbatą, ciepłe skarpety, miękkie koce i książki. Także ten wpis to będzie taka moja outdooritowa wersja jesiennych nastrojów. Wskoczymy do naturalnych, gorących źródeł pod chmurką, otoczonych szumiącym lasem i potokiem. Czegóż chcieć więcej kiedy za oknem szaruga i leje? 

Zostałam fanatykiem gorących źródeł. Używam tego słowa, bo pokochałam leżenie w ciepłym ukropie do tego stopnia, że nie przepuszczę absolutnie żadnej okazji. W dodatku nie mam w domu wanny, więc jeśli gdzieś jadę, choćby służbowo, i w hotelu jest wanna to wskakuje do niej choćbym miała to zrobić o 1 w nocy przysypiając w gorącej wodzie. Ale to tylko marne substytuty. Żadna, choćby pozłacana łazienka z jacuzzi nigdy nie zastąpi kąpieli w naturalnych gorących źródłach, na zewnątrz, z powiewem wiatru na spoconej skroni. A jeśli się poszczęści może nawet z delikatną orzeźwiającą mżawką…

Japońskie onseny

 

Zamiłowaniem do takich kąpieli zaraziłam się, kiedy podróżowałam rowerem po Japonii, która jest pełna gorących źródeł. Są one tam nazywane onsenami i stały się bardzo ważnym elementem tamtejszej kultury. I nie mniej ważnym punktem na mapie dla zmęczonego rowerzysty. Onseny są tanie i są wszędzie, od dużych metropolii, po małe wioseczki. Możecie znaleźć eleganckie basenowe kompleksy i małe, lokalne źródełka, w których kąpią się głównie lokalsi. 

Wyjście do onsenu to trochę takie spa, ale (tu was może zaskoczę), dla głowy :). Oczywiście chodzi się tam, żeby się umyć, ale całe ciało należy porządnie namydlić, wyszorować i spłukać ZANIM wskoczy się do gorącej wody. Natomiast pobyt w japońskich gorących źródłach to przede wszystkim okazja żeby się zrelaksować, odpocząć, odciąć od natłoku informacji. Komórka zostaje w szatni, jesteście więc tylko wy, gorąca woda i wasze myśli skraplające się na czole. I właśnie to chyba było początkowo głównym powodem mojego zamiłowania do gotowania się we wrzątku.

Wśród Japończyków wizyta w onsenie bywa też okazją, żeby porozmawiać na ważne tematy z przyjacielem, albo członkiem rodziny (ponieważ do onsenów wchodzi się zupełnie nago są one zawsze dzielone na męskie i damskie). 

Ale skoro ten tekst nie jest o japońskich gorących źródłach, a w podtytule widnieje Tien Szan, dlaczego tyle o tym piszę? Otóż w Japonii onseny są tak cenione, że ludzie często podróżują po kraju tylko po to, żeby zażyć kąpieli w różnych miejscach. Są to czasem eleganckie kompleksy z widokiem np. na górę Fuji, a innym razem małe sadzawki ukryte gdzieś w nadmorskich skałach, jaskiniach, lasach… Chodzi więc o kolekcjonowanie doświadczeń z różnych miejsc, w różnych okolicznościach przyrody. I ten relaks na łonie natury, z widokiem na otaczającą przyrodę, jest dla Japończyków na tyle ważny, że staje się wystarczającym powodem podróży, choćby na drugi koniec kraju. 

I cóż, dość szybko, bo chyba już w pierwszym moim onsenie, zaraziłam się. Ja teraz mam tak samo! Jeśli mi powiecie, że gdzieś są gorące źródła, jest to dla mnie absolutnie wystarczający powód, żeby tam jechać. Inne argumenty nie są już potrzebne. Bo nic nie relaksuje tak jak ciało gotujące się w wodzie. Spa i medytacja w jednym.

Będąc więc w Kirgistanie, kiedy usłyszałam o Dolinie Altyn-Arashan i tamtejszych gorących źródłach, z miejsca stało się jasne, gdzie NA PEWNO pójdę na trekking. Polecam, takie ustalenie priorytetów. Jest bardzo przydatne zwłaszcza jeśli tak jak ja, nigdy nie możecie się zdecydować gdzie jechać, a które miejsca sobie odpuścić, bo najlepiej chcielibyście być wszędzie.

Kirgijskie onseny w dolinie Altyn-Arashan

 

Dolina Altyn-Arashan leży w górach Tien Szan, w północno wschodnim Kirgistanie. Najbliższe większe miasto to Karakol (pol. Przewalsk) które jest chyba jednym z najpopularniejszych Kirgiskich miast wśród turystów. Przez blisko dwa tygodnie podróżowaliśmy po całym kraju i bardzo sporadycznie widywaliśmy jakichkolwiek obcokrajowców, aż dojechaliśmy do Karakol. Wielu podróżujących przyjeżdża tutaj, bo nie dość że miasto jest położone blisko malowniczego jeziora Issyk-Kul nad którym podobno można spędzić więcej ciepłych dni w roku niż np nad Morzem Martwym, to jest to świetna baza wypadowa w góry. W Karakol znajdziecie wiele biur turystycznych i przewodników, którzy pomogą Wam dojechać do Altyn-Arashan oraz zorganizować wiele innych wypadów. My jednak wybraliśmy się tam na własną rękę.

Wynajętym samochodem dojechaliśmy na koniec wioski Teploklyuchenka, najdalej na południe jak się dało. Droga która tam prowadzi jest nieutwardzona i z czasem robi się coraz bardziej kamienista. Jeśli nie macie Kamaza albo jakiegoś super terenowego auta, to nie warto ładować się dalej. Natomiast będą Was mijać kierowcy, którzy takimi samochodami wywożą turystów do góry. Trasa przypomina mniej więcej szlak do Kościeliskiej, albo na Kalatówki, tyle, że po drodze trzeba stąpać po nieco większych kamieniach. Od znajomych, którzy wybrali podwózkę Kamazem, słyszeliśmy, że nieźle ich wytrzęsło na tych kocich łbach. My zdecydowaliśmy, że dużo przyjemniej będzie się zwyczajnie przejść. Zaparkowaliśmy więc samochód na poboczu, na końcu wioski, spakowaliśmy plecaki i ruszyliśmy w 4-5h spacer do góry. Trasa jest łatwa, nie ma jakiś ostrych podejść pod górę, a szlak jest szeroki i tylko sporadycznie spotykaliśmy innych turystów. Byliśmy tam w połowie września, już po sezonie, więc i piechurów i samochodów nie było dużo, ale wyobrażam sobie, że w sezonie tłok jest na pewno większy. Trafiliśmy za to na pasterzy sprowadzających konie, krowy i owce z gór. Jeśli spotkacie takie popędzane w dół stado koniecznie zejdźcie jak najbardziej na bok, z dala od przepaści. Zwierzęta dość chaotyczne pędzą w dół więc na wszelki wypadek lepiej dać im trochę marginesu, zamiast nagle znaleźć się w środku kłusującego stada.

Droga do Altyn-Arashan w Kirgistanie

Dolina jest bardzo malownicza i pięknie położona. To dobre miejsce wypadowe na dłuższe trekkingi, z których najpopularniejszy to ten prowadzący do jeziora Ala Kul. Niestety kiedy my tam byliśmy, z powodu śniegu szlak został już zamknięty. 

W samej dolinie znajdziecie parę miejsc noclegowych, małe schroniska i jurty. My rezerwowaliśmy lokum przez booking.com. Warto to zrobić na parę dni wcześniej, bo w dolinie nie ma internetu, więc właściciele nie zawsze mogą od razu potwierdzić rezerwacje. My zabookowaliśmy jedno miejsce po południu, po czym rano następnego dnia, zaraz przed wyjściem na szlak otrzymaliśmy wiadomość, że niestety nie mają już żadnych wolnych miejsc. Niemniej udało nam się bez problemu zarezerwować inne miejsce jeszcze na parę godzin przed dojściem do Altyn-Arashan. Myślę, że poza sezonem można nawet zaryzykować wyjście w ciemno, bez zagwarantowanego noclegu i na miejscu popytać o wolne pokoje albo jurty.

Dolina słynie nie tylko ze swojego malowniczego położenia, ale przede wszystkim z gorących źródeł. Jeśli przejdziecie się wzdłuż rzeki, zobaczycie małe domki pobudowane nieopodal wody. Są to bardzo proste, cementowe budynki z basenami w środku. Żeby zażyć w nich kąpieli  musicie zajść do pobliskich schronisk i zapytać o wolne godziny. Nam udało się od razu skorzystać z jednego z nich. Za jeden budynek z basenem na wyłączność zapłaciliśmy 200 som/os  (kiedy to piszę, czyli w 2019 roku jest to ok. 11 zł), przy czym nie było powiedziane, że mamy jakieś ograniczenie czasowe. Wcześniej próbowaliśmy znaleźć jakieś informacje online o tym jakie są zasady kąpieli, niestety internet milczał na ten temat. Gdzieś zasłyszeliśmy, że gorące źródła są dzielone na damskie i męskie. Na miejscu okazało się jednak, że po zapłaceniu dostajemy jedno pomieszczenie z gorącym basenem, w którym możemy się zamknąć, więc można się kąpać w dowolnej grupie. Oczywiście nie spodziewajcie się luksusów. Budynki są bardzo podstawowe, ale co najważniejsze jest: ławeczka, wieszaki na ubrania no i gorący basen. 

Góry Tien Szan, dolina Altyn-Arashan w Kirgistanie

I teraz uwaga. Woda jest naprawdę gorąca. Na tyle, że na początku z trudem moczyliśmy nawet same nogi. Zatkaliśmy drewnianym kołkiem dopływ świeżej wody, żeby to co mamy trochę się ochłodziło i bardzo powolutku, etapami, najpierw na krótkie chwile, potem na coraz dłużej, zanurzaliśmy się w tym ukropie. Zdecydowanie była to wyższa szkoła jazdy, bo nawet w Japonii onseny zwykle bywały jednak ciut… bardziej humanitarne :P. A jeśli były tak ciepłe jak te z Altyn-Arashan to i doświadczeni lokalsi, którzy przecież całe życie kąpią się w takich temperaturach, wchodzili do wody bardzo powoli ze skupieniem na twarzy. Także kąpiel w tych źródłach, jeśli chcecie zanurzyć się dalej niż do kolan, zaliczyłabym już do sportów ekstremalnych. Nam w sumie udało się wysiedzieć tam z godzinę (uważam to za niezły wyczyn). I choć zwłaszcza na początku nie było to ani tak łatwe i przyjemne, jak mogłoby się wydawać, to na na koniec nawet przywyknęliśmy i ostatecznie wyszliśmy stamtąd bardzo zrelaksowani i wygrzani. 

Gorące źródła w dolinie Altyn-Arashan w Kirgistanie

I tu w sumie mogłabym zakończyć wpis. Ale przecież pasowałby jak kwiatek do kożucha. Gdzie te lasy dookoła, powiew wiatru, szum wody… Leżenie w ciepłej wodzie w betonowym budynku słabo wychodzi jeśli porównać to z grzaniem kości na łonie natury. Nawet jeśli ma to miejsce w pięknej kirgijskiej dolinie na 2350-2435 m n.p.m.

Wiedzieliśmy, że w Altyn-Arashan są też gorące źródła na świeżym powietrzu. Niestety, co rzadko się zdarza, próżno szukać informacji w internecie o tym, gdzie dokładnie można je znaleźć. Ale wiecie co? To jest dla mnie jedna z ogromnych zalet Kirgistanu. Może dzieje się tak, bo nie jest to jeszcze tak popularny wśród turystów kraj? A może dlatego, że Kirgistan to głównie wielkie przestrzenie, stepy, wysokie góry i kiepskie, często nawet nie asfaltowe drogi, więc nie tak łatwo tu dojechać we wiele miejsc? Stąd kraj nie jest jeszcze tak obfotografowany i otagowany w internetach. Kojarzycie jakieś popularne fotograficzne punkty w Kirgistanie które zalewałyby Instagram? Albo “Must see” miejsca? Ja nie. I to chyba najbardziej mi się podobało kiedy przygotowywaliśmy się do tego wyjazdu.W wielu sytuacjach ciężko jest wygooglać jakieś szczegółowe informacje, namiary, czasy przejazdu… Wiele punktów na mapie trzeba po prostu odkryć samemu, popytać ludzi jak się tam dostać, albo czy droga jest przejezdna. Zobaczyć je na własne oczy, zanim choćby przypadkiem natrafimy na milion zdjęć w internecie i w naszych głowach postanie już obraz danego miejsca. Oczywiście powoli się to zmienia, ale póki można chętnie będę się cieszyć tą odrobiną niewiadomej i poczuciem przygody, odkrywania.

W każdym innym poście pewnie przygotowałabym wam mapkę z dokładnym położeniem wszystkich gorących źródeł, ale tutaj tego nie zrobię 🙂 Bo nie jest trudno je znaleźć, a dla nas ogromną frajdą było odkrywanie wszystkich baseników po kolei. To trochę jak gra w podchody. Wiedzieliśmy tylko że trzeba iść doliną w dół rzeki. Nie mieliśmy pojęcia ile ich jest i gdzie są dokładnie położone, a odkrycie każdego kolejnego bajora z parującą wodą było trochę jak odkrycie ukrytego skarbu :). No przecież nie zabiorę Wam tej przyjemności! Także zostawcie za sobą domy w dolinie i idźcie w dół, jak najbliżej rzeki, a na pewno traficie na małe, wybudowane z kamieni wanny wypełnione ciepłą wodą.

Dolina Altyn-Arashan w Kirgistanie i naturalne gorące źródła
Dolina Altyn-Arashan, Kirgistan, naturalne gorące źródła

Wszystkich gorących źródeł na świeżym powietrzu jest 5. Albo przynajmniej tyle udało się nam znaleźć. Może odkryjecie ich więcej? :). Woda w nich jest dużo chłodniejsza niż w tych płatnych przyschroniskowych budynkach, co wielu uzna pewnie za zaletę. Słyszałam, że latem woda jest cieplejsza, w połowie września była letnia, na tyle ciepła żeby bez problemu się zanurzyć i siedzieć pod wodą do woli, ale do ogrzewania się, albo tym bardziej do wypieków na twarzy i szybszego bicia serca było mi daaaleko. Natomiast źródła te zdecydowanie nadrabiają jeśli chodzi o szeroko pojęty design :P. W przeciwieństwie do betonowych, trochę obskurnych baseników, tutaj leżycie w małych sadzawkach zbudowanych z kamieni, pokrytych miłym w dotyku glonikiem :). Wszystkie są położone w lesie, zaraz obok górskiego potoku, także szum wody, zapach drzew i delikatny wiaterek na twarzy macie w pakiecie. Dwa źródła mają zbudowane też mini zadaszenie, więc jeśli za bardzo wieje, możecie się głębiej schować. Wszystkie są małe, na dwie, max 3 osoby. Cena za godzinę – 0 somów. 

Do gorących źródeł wybraliśmy się dwa razy, wieczorem i nad ranem kolejnego dnia. Jedyne co trzeba ze sobą zabrać to stroje kąpielowe i ręczniki. Oczywiście ani w tych, ani w zabudowanych płatnych basenikach nie można używać żadnych detergentów. 

Pro Tip – zdecydowanie więcej ludzi wybiera się do gorących źródeł po południu. We wrześniu nie było ich dużo, ale jednak przemykali, co jakiś czas rozglądając się, czy któryś z baseników jest wolny. Natomiast nad ranem, albo przed południem, nie ma tam żywej duszy. Kąpaliśmy się w jednym ze źródeł przez około dwie godziny i nie spotkaliśmy nikogo, ani w drodze do niego, ani podczas leżenia w wodzie, ani kiedy wracaliśmy z powrotem w stronę zabudowań. Mieliśmy to miejsce tylko dla nas. Polecam więc taki poranny relaks zanim zaczniecie schodzić w dół z powrotem do Teploklyuchenki.

Dolina Altyn-Arashan w Kirgistanie i naturalne gorące źródła
Dolina Altyn-Arashan w Kirgistanie

Kirgistan, czy tym bardziej Japonia, łączą się jednak z dalekimi i dłuższymi wyjazdami. W Europie udało mi się kąpać w podobnych naturalnych, gorących źródłach jeszcze na Islandii, która też nie należy ani do bliskich, ani do tanich destynacji. Może znacie jakieś miejsca w Polsce, albo blisko naszych granic, gdzie można znaleźć okazje do podobnego relaksu? Z dala od tłumów i na łonie natury?

Kuba Sochacki (zdjęcia)
div#stuning-header .dfd-stuning-header-bg-container {background-image: url(http://outdoorito.com/wp-content/uploads/2019/10/naturalne_gorace_zrodla_Kirgistan_Altyn-Arashan.jpg);background-size: cover;background-position: center center;background-attachment: initial;background-repeat: no-repeat;}#stuning-header div.page-title-inner {min-height: 800px;}#main-content .dfd-content-wrap {margin: 0px;} #main-content .dfd-content-wrap > article {padding: 0px;}@media only screen and (min-width: 1101px) {#layout.dfd-portfolio-loop > .row.full-width > .blog-section.no-sidebars,#layout.dfd-gallery-loop > .row.full-width > .blog-section.no-sidebars {padding: 0 0px;}#layout.dfd-portfolio-loop > .row.full-width > .blog-section.no-sidebars > #main-content > .dfd-content-wrap:first-child,#layout.dfd-gallery-loop > .row.full-width > .blog-section.no-sidebars > #main-content > .dfd-content-wrap:first-child {border-top: 0px solid transparent; border-bottom: 0px solid transparent;}#layout.dfd-portfolio-loop > .row.full-width #right-sidebar,#layout.dfd-gallery-loop > .row.full-width #right-sidebar {padding-top: 0px;padding-bottom: 0px;}#layout.dfd-portfolio-loop > .row.full-width > .blog-section.no-sidebars .sort-panel,#layout.dfd-gallery-loop > .row.full-width > .blog-section.no-sidebars .sort-panel {margin-left: -0px;margin-right: -0px;}}#layout .dfd-content-wrap.layout-side-image,#layout > .row.full-width .dfd-content-wrap.layout-side-image {margin-left: 0;margin-right: 0;}