Na meksykańskim Jukatanie istnieją magiczne dziury w ziemi. Powstały za sprawą kosmicznych wydarzeń. Dawno dawno temu meteoryt uderzył w ten region świata w wyniku czego powstał labirynt jaskiń. Następnie zalała je woda. Teraz są świetnym miejscem dla amatorów nurkowania, freedivingu lub snorkelingu. Jeśli jesteś jednym z nich to koniecznie powinieneś je odwiedzić. Jeśli natomiast nigdy nie próbowałeś żadnej z tych aktywności to tym bardziej musisz spróbować. Każda z nich przyniesie Ci w cenotach sporo frajdy!
Pierwszym krokiem do zobaczenia cenotów jest zorganizowanie sobie własnego środka transportu. I nie mamy tu na myśli samochodu. Do najbliższych cenotów najlepiej dojechać rowerem. Do tych nieco dalszych skuterem. W ostateczności możemy się też zdecydować na collectivo (busik zatrzymujący się na życzenie).
Dzień 1 Cenoty Escondido i Cristal oraz Sekretna Laguna de Kann Luum – najbliższe okolice Tulum
Zarówno rower jak i skuter możemy wynająć w wypożyczalniach Kelly’s Bike. W Tulum mają dwie wypożyczalnie. Za rower, za dobę zapłacimy około 100 pesos i będziemy musieli zostawić depozyt w postaci prawa jazdy, dowodu osobistego lub paszportu. Niektóre hostele i hotele mają rowery zawarte w cenie noclegu, jeszcze inne oferują wypożyczenie za ok.80 pesos za dzień (wówczas trzeba oddać je wieczorem).
Cenoty i laguna położone są przy drodze w kierunku Chetumal i są bardzo dobrze oznaczone. Laguna leży najdalej i to do niej najlepiej wybrać się najwcześniej. Znajduje się około 11km od Tulum, po lewej stronie drogi. Dojazd zajmuje mniej więcej godzinę. Ma piękny, zielony kolor i jest niesamowicie fotogeniczna. Po lewej stronie od pomostu dno jest mocno muliste. Gdy weźmiemy trochę tego błotka, posmarujemy nim skórę, zostawimy do wyschnięcia, a następnie zmyjemy, to zostanie ona miękka i nawilżona. Błotko niestety nie ma najpiękniejszego zapachu. Na szczęście szybko się ulatnia. Jest to dobre miejsce na piknik, plener fotograficzny lub po prostu relaks.
W drodze powrotnej zajrzyjcie do cenotów Cristal i Escondido. Obowiązuje do nich jeden bilet, który kupuje się w cenocie Cristal. Dostaniecie tam zieloną opaskę na rękę, którą musicie okazać w Escondido. Aczkolwiek, gdy ja byłam w drugim cenocie, nie było nikogo kto by pilnował tych opasek. Oba cenoty to niezbyt głębokie jeziorka, do których można skakać ze zbudowanej platformy (Cristal) lub z mini huśtawki (Escondido). Dobrze jest popływać z rurką i pooglądać omszałe kamienie, roślinność, rybki* oraz nurków jaskiniowych, którzy wypływają z ciemnych punktów jaskini chociaż wcale byście nie pomyśleli, że zmieści się w nich człowiek ze sprzętem nurkowym.
*Przez lata turystycznych odwiedzin wiele ryb żyjących w cenotach niestety poumierało. Jednym z powodów były kremy UV używane przez turystów. Obecnie w większości miejsc zobaczymy znak „No sunscreen”. Większość cenotów jest zacienionych więc ochrona przeciwsłoneczna nie jest konieczna. Na wycieczkę rowerem krem się jednak przydaje. Na szczęście w cenotach często są prysznice, aby opłukać się przed wejściem do wody.
Te dwa cenoty nie są najpiękniejszymi jakie możecie znaleźć na Jukatanie. Ich główną zaletą jest to, że są mało uczęszczane. W dzień powszedni rano, nawet w sezonie, będzie tam niewiele osób.
Dzień 2 Cenoty Tamcach-Ha, Choo-Ha i Multum-Ha oraz opcjonalnie ruiny miasta Coba
Coba znana jest przede wszystkim ze swojej strefy archeologicznej. To tutaj znajduje się jedna z niewielu piramid Majów, na którą nadal można się wspiąć. Jej czubek wystaje ponad selwę (las równikowy) i można z niej podziwiać horyzont prawie w każdym kierunku. Dodatkowo sama wspinaczka na stromą piramidę potrafi przyprawić turystów o szybsze bicie serca. Jeśli masz lęk wysokości to będzie dla Ciebie nie lada wyzwanie. Pamiętaj, że wejść jest łatwiej niż zejść.
Dojechać do Coba można autobusem linii ADO. Pierwszy wyjeżdża z Tulum około 10 rano, a ostatni wraca z Coba do Tulum około 15:00. Nie jest to wystarczająco dużo czasu by zobaczyć zarówno cenoty jak i piramidy. Warto też być tam wcześniej imieć cenoty tylko dla siebie. Dlatego zachęcam żeby wybrać się do Coba na własną rękę. Warto wypożyczyć skuter dzień wcześniej wieczorem i wyruszyć skoro świt (cenoty otwierają o 9 rano i uwaga, są zamknięte w soboty!). Podróż do Coba skuterem zajmie około 1,5h. Sugeruję udać się od razu do cenotów.
Cenoty w Coba są inne, niż te na południe od Tulum. To podziemne jaskinie, do których najpierw musimy zejść po schodach lub drabinach. Dopiero tam znajdziemy podziemne jeziora.
Pierwszy z nich: Cenote Choo-Ha, to niewielkie podziemne jeziorko o kształcie półksiężyca. Nie jest głębokie, ale ma dużo ciekawych form skalnych zarówno pod, jak i nad wodą.
Drugi to leżący nieopodal Cenote Tankach-Ha. Na schodach w dół jaskini zbudowane zostały dwie małe platformy, z których śmiałkowie mogą skakać do wody. Pierwsza z nich znajduje się około 7-8 metrów, druga 3-4 metrów nad taflą wody. Z tego powodu to najbardziej popularny z cenotów, mimo że wcale nie najładniejszy.
Ostatni to Multum-Ha, do którego trzeba pojechać kawałek dalej drogą i skręcić w prawo. Jest to moim zdaniem najładniejszy z tych trzech cenotów. Ma krystalicznie czystą wodę, korzenie drzew zwisające z sufitu i jest idealny do ćwiczenia freedivingu i skoków z mniejszej wysokości.
Cena wstępu opłacana z góry do wszystkich 3 cenotów to 180 pesos. Przed wejściem do pierwszego z nich zalecane jest wzięcie prysznica.
Jeśli starczy Wam czasu, to po wizycie w cenotach polecam odwiedzenie strefy archeologicznej Coba. Jest otwarta do 5 po południu. W środku można wypożyczyć rower, żeby sprawniej przemieszczać się pomiędzy poszczególnymi piramidami.
Dzień 3
W rowerowym zasięgu od Tulum leży również kilka innych cenotów takich jak Grand Cenote czy Car Wash. Jednak ostatni dzień polecam pozostać przy skuterze lub wybrać collectivo i udać się do Casa Cenote i Jardin de Eden.
Collectivo łapiemy przy głównej drodze w Tulum (kierunek Playa del Carmen!) i przy wsiadaniu mówimy, że chcemy wysiąść przy Casa Cenote. Warto pilnować na google maps gdzie jesteśmy, bo kierowca potrafi zapomnieć, co powiedzieliśmy wsiadając. Wówczas, gdy będziecie się zbliżać do miejsca, w którym powinniście wysiąść, krzyknijcie jeszcze raz do kierowcy żeby się zatrzymał (jeśli nie znasz hiszpańskiego to nazwa miejsca wystarczy). Następnie musicie pójść w stronę wybrzeża i skręcić w lewo. Spacer zajmie Wam około 20min. Możecie też spróbować złapać stopa.
Casa Cenote jest dość rozległa i ciekawa zarówno na snorkeling jak i na nurkowanie z butlą. Nie ma tam przestrzeni na odpoczynek na brzegu, dlatego potem warto wrócić do głównej drogi i pojechać dalej w kierunku Playa del Carmen do cenotu Jardin de Eden (Ogród Edenu). W tym miejscu można spędzić cały dzień, skacząc z dwóch platform do wody, pływając z rurką, opalając się, czy tropiąc liczne jaszczurki. Te ostatnie kompletnie nie boją się ludzi i podchodzą bardzo blisko, licząc na kawałek ciastka czy banana. Osiągają dość pokaźne rozmiary i potrafią nieźle nastraszyć podchodząc niespodziewanie, na odległość kilkudziesięciu centymetrów. Dobrym pomysłem jest zabranie ze sobą hamaka i zawieszenie go między drzewami. Wówczas możemy spędzić relaksujący dzień na czytaniu książki z przerwami na pływanie w cenocie.
W drodze powrotnej warto zatrzymać się na plaży w Akumal, gdzie niedaleko brzegu żyje spora grupa żółwi morskich. Wchodząc na plażę możemy zostać zaczepieni przez miejscowe firmy oferujące przewodników i obowiązkowe kapoki. W rzeczywistości, jeśli powiemy, że nie będziemy pływać z żółwiami, to nikt nie zmusi nas do zapłacenia za kapok. Warto najpierw spędzić trochę czasu na plaży, a dopiero później wejść do wody. Nie namawiamy nikogo do łamania prawa, ale w rzeczywistości, jeśli pływanie nie stanowi dla Was problemu, to kapok nie będzie Wam potrzebny.
Niestety żółwie z powodu tłumnych odwiedzin turystów, chroniących swoją skórę kremami z filtrami UV, dostają raka skóry i powoli umierają. Pamiętajcie, aby tego dnia nie smarować się kremem, jeśli chcecie je odwiedzić!