Rowerem ku wschodzącemu słońcu – część 1

czyli podróż rowerowa w wersji deluxe

Luksusy i podróże rowerowe nie idą w parze. Jeśli ktoś wybiera się na długi wyjazd rowerem, bez zaplecza hotelowego i busa wiozącego bagaże, to o luksusach naprawdę woli nie pamiętać. Bo taki wyjazd to raczej wszystko, co jest ich przeciwieństwem. Podróże rowerowe to najlepszy test na nasz minimalizm. To najlepszy czas, żeby się przekonać jak naprawdę niewiele potrzebujemy. Uczymy się myć w butelce wody, gotować i jeść z jednego garnka, spać gdzie popadnie. I nie zawsze jest sielsko i romantycznie. Podróż rowerem to włóczęga w najczystszym wydaniu jakiego udało mi się doświadczyć. I wszyscy my, rowerowe łazęgi, akceptujemy to. Po powrocie to właśnie za tym tęsknimy. Taki już urok tego typu wyjazdów. No i w końcu te niewygody to tak niewielka cena za wolność jaką daje pedałowanie gdzie chcecie, jak chcecie i kiedy chcecie. Z powiewem wiatru i czarnymi od smaru łydkami w gratisie.

Pomimo tego, zupełnie niespodziewanie trafiłam do kraju, gdzie podróż rowerem była inna. Jakaś taka spokojniejsza, bez większych rozterek, bez zastanawiania się gdzie bezpiecznie albo w miarę legalnie rozstawić namiot, gdzie zrobić zakupy, co ugotować i wreszcie, gdzie i jak się umyć. Jakaś taka wręcz… luksusowa chciałoby się rzec :). Normalnie może powiedziałabym “nuuuddyyy”, ale tym razem mowa o miejscu, które od wielu wielu lat było na mojej top liście marzeń. Zanim nawet zaczęłam swoje pierwsze podróże rowerem. 

Oczywiście pewnie już po tytule i górnym zdjęciu domyślacie się, że mowa o Japonii. 

O Japonii, o tym co zobaczyć, o historii i kulturze tego kraju, o specyficznych zwyczajach i mentalności Japończyków, o wszystkim tym można by pisać długo. Ale kim ja jestem, żeby uchodzić tu za jakiegokolwiek znawcę tematu. Jeśli chcecie zanurzyć się bardziej w japońskie historie polecam paru autorów, którzy spędzili tam dużo więcej czasu i których książki z przyjemnością pochłonęłam:

  • Joanna Bator “Japoński wachlarz. Powroty”
  • Marcin Bruczkowski “Bezsenność w Tokio”
  • Karolina Bednarz “Kwiaty w pudełku. Japonia oczami kobiet”

Ja za to chcę Wam sprzedać parę trików i podsunąć, że jeśli myślicie o zobaczeniu Japonii, powinniście zdecydowanie pomyśleć o zabraniu roweru. Oto parę tylko powodów dla których ten wyjazd na dwóch kółkach uważam za podróż deluxe w porównaniu ze wszystkimi innymi rowerowymi włóczęgami jakie udało mi się przeżyć. Mam nadzieję że zainspirują was i pomogą w zaplanowaniu swojego własnego wyjazdu, bo Japonia naprawdę jest warta zobaczenia. I to więcej niż raz.

Ponieważ cały wpis o Japonii byłby za długi podzieliłam go na 3 części. Tutaj opiszę kiedy najlepiej zaplanować taki wyjazd, jak przeżyć transport z rowerem i co ze sobą zabrać. Jeśli interesują Was pozostałe tematy znajdziecie je tutaj:

Sezon

 

Do Japonii najlepiej wybrać się wiosną, albo jesienią. W lecie występują tajfuny, obfite deszcze, do tego jest parno. Wiosna to zdecydowanie najbardziej popularna pora roku wśród turystów. Między marcem, a majem rozkwitają wiśnie. Najwcześniej zaczynają na południu kraju, gdzie jest cieplej i z czasem pojawiają się coraz dalej na północ. Cały proces w danym miejscu trwa około dwóch tygodni. Jest to bardzo ważny czas dla Japończyków. Już na wiele tygodni przed kwitnieniem drzew wszyscy śledzą prognozy, kiedy najwcześniej pojawią się pudrowe płatki, a kiedy nareszcie się doczekają wylegają tłumnie do parków, żeby podziwiać sakurę. Mają na to nawet specjalną nazwę, hanami, czyli święto podziwiania kwiatów wiśni. Jeśli planujecie podróż do Japonii na wiosnę warto sprawdzić online (np tu albo tu) kiedy i gdzie w danym roku macie szansę trafić na kwitnące wiśnie. Co roku Japończycy nawet z dużym wyprzedzeniem starają się przewidzieć początek sezonu sakury. To dla nich bardzo ważny moment, cały kraj szaleje na punkcie hanami, dlatego starają się jak najdokładniej prognozować pojawianie się pierwszych kwiatów wiśni i ich największą kulminację w danym regionie.

Wiosna nie jest zwykle na tyle ciepła, żeby obyć się bez kurtki, ale w sumie przy takich temperaturach najlepiej podróżuje się rowerem. Warto zabrać ze sobą też cieplejsze śpiwory, czapki i rękawiczki.

Z kolei jesienią prawdopodobnie będzie w Japonii dużo mniej turystów, a wy będziecie mogli upolować zdjęcia ogniście czerwonych liści klonu. Japończycy w ogóle lubią obserwować pory roku, celebrować przemijający czas, podziwiając zmieniające się rośliny (mają na to nawet osobne słowa), więc czerwone jesienne lasy są dobrym pomysłem na wsiąknięcie w japońską kulturę w trochę większym spokoju niż wiosną. To zdecydowanie mój kolejny termin jeśli uda mi się kiedyś wrócić do Japonii.

Wyprawa rowerowa przez Japonie
Lot z rowerem

 

Kiedy szukaliśmy lotów do Japonii zwracaliśmy uwagę szczególnie na koszt przewozu rowerów, który w niektórych liniach lotniczych może znacząco podnieść cenę biletu. Z naszych poszukiwań wynika, że najkorzystniejsze są linie Etihad i Emirates. Postawiliśmy na te drugie, które nie biorą dodatkowej opłaty za rower o ile zmieścicie się w 30 kg bagażu nadanego. Trzeba przy tym uważać, bo każdy kolejny kilogram będzie kosztował nas 50 euro. Jeśli jednak jesteście w stanie zmieścić się w 30 kg + 10 kg bagażu podręcznego, jest to chyba najlepsze rozwiązanie. Później w sklepie rowerowym trzeba poprosić o pudło po rowerze i wszystko spakować do środka. W zależności od wielkości pudła będziecie musieli zdjąć jedno, bądź oba koła. Mój rower musieliśmy rozłożyć prawie zupełnie na części pierwsze. Trzeba też spuścić powietrze z opon i możliwie najlepiej zabezpieczyć koła i elementy które w razie przerzucania pudła pierwsze będą brać na siebie siłę uderzenia. W pewnym sensie pomagają w tym sakwy wypełnione rzeczami, którymi uszczelniamy pudło. 

A co kiedy już do Japonii dotrzecie? Szukaliśmy rozwiązania żeby przechować pudło na drogę powrotną, ale niestety wszystkie pomysły okazywały się zbyt kosztowne, żeby to miało sens. Nie pomagał też fakt że lądowaliśmy i wylatywaliśmy z róznych lotnisk w Tokio. Również raczej niemożliwe jest zabranie pudła z rowerem w środku do pociągu, żeby wydostać się z lotniska. Japończycy nawet zwykłe walizki wysyłają z lotnisk kurierem do domów, nikt nie podróżuje z dużymi bagażami i nie ma na nie specjalnie miejsca w pociągach. Dlatego my złożyliśmy rowery na lotnisku, oddaliśmy pudła komuś z obsługi, bo nie mogliśmy znaleźć większego kosza i od razu ruszyliśmy przed siebie pedałując.

W drodze powrotnej natomiast zdecydowaliśmy się nadać rowery bez pudła. Załatwienie pudeł w Tokio i dowiezienie ich na lotnisko znowu stanowiłoby niemały problem. Poza tym pudło samo w sobie waży parę kilogramów, a my mieliśmy ze sobą kilka dodatkowych pamiątek i wiedzieliśmy że na pewno przekroczymy 30 kg dozwolonej wagi. Dlatego będąc w Tokio kupiliśmy dużą folię do pakowania i później na lotnisku rozłożyliśmy rowery, pospinaliśmy elementy, złączyliśmy sakwy razem i wszystko ofoliowaliśmy. Zajęło nam to dobre 3 godziny, ale bez problemu nadaliśmy bagaż (z pedałami i kluczami rowerowymi w kieszeniach, kurtkami na sobie i aparatami na szyjach 😀 – Japończycy dokładnie sprawdzali wagę bagaży, nawet tych podręcznych, w ten sposób zmieściliśmy się na styk :P). 

Rowery przeszły oba loty bez większych usterek (u mnie pojawiło się drobne wgniecenie na ramie – niewielki problem przy stalowej konstrukcji i drobne rozcentrowanie koła). Nie jest to na pewno najbezpieczniejsza metoda i nie polecałabym jej jeśli macie drogie, profesjonalne rowery. Nasze rumaczki to proste trekkingi, nawet celowo nie za bardzo odpicowane. Dzięki temu mamy mniej zmartwień w podróży.

Pociąg z rowerem

 

Mimo że Japonia to kraj nowoczesny, na stacjach kolejowych często znajdziecie windy albo ruchome schody, które pomagają w podróży z dużymi bagażami, podróżowanie pociągiem z rowerem jest chyba nawet bardziej męczące niż w Polsce (tak, niestety do tej pory z rodzimego kraju mam niestety najgorsze doświadczenia). Wszystko przez bezwzględne przestrzeganie czystości i zasad. W Japonii rower można wnieść do pociągu tylko jeśli jest on schowany w torbie. Wszystko po to, żeby zabłoconym rowerem albo wysmarowanym łańcuchem nie zabrudzić nikogo ani niczego. W zasadzie powinniście używać do tego tzw. rinko bag, czyli specjalne zaprojektowanych toreb z pasami i ściągaczami. My kupiliśmy je w outdoorowym sklepie Montbell, ale był to nie mały wydatek, dlatego jeśli planujecie np. tylko jedną podróż pociągiem z rowerem spróbujcie poszukać zamiennika, albo opakować rower w jakiś inny sposób. Możliwe, że obsługa przykmnie oko na obcokrajowca z dziwną torbą. Niestety przymus używania torby wiąże się z tym, że musicie ściągnąć przednie koło, przyczepić je z boku nad pedałami i NIEŚĆ rower przez całą stację kolejową (od momentu przekroczenia bramek) oraz wszystkie perony. Sprawy nie ułatwia fakt, że macie ze sobą jeszcze resztę bagaży. My nie byliśmy w stanie zabrać wszystkiego na raz, dlatego musieliśmy biegać tam i z powrotem co najmniej na trzy rundy. Przynajmniej w Japonii nikt nie kradnie, więc bez większego stresu zostawialiśmy bagaże bez nadzoru, kiedy biegaliśmy tak z jednego punktu do drugiego. 

Także dostanie się do pociągu z rowerem to naprawdę niezły maraton. Do tego ludzie ustawiają się w kolejkach dokładnie przed wejściami do pociągów wyznaczonymi na biletach i wchodzą do środka jak automaty, nie zważając na to, że ktoś inny siłuje się z bagażem, albo musi wrócić po torbę, która została jeszcze na zewnątrz. Raz prawie straciliśmy w ten sposób parę sakw. Japońskie pociągi są ultra punktualne, ale wiąże się to też z tym, że czasu na wejście do środka jest niewiele i konduktor bezlitośnie zamyka drzwi w momencie odjazdu.

Podroz japonska koleja z rowerem

Rower trzeba postawić w wagonie z wyznaczonym do tego wąskim miejscem za fotelami (zwykle zmieszczą się tam max dwa rowery, pionowo obok siebie, jak na zdjęciu powyżej).

Jeśli planujecie podróż koleją (my skorzystaliśmy z niej głównie na powrót do Tokio) warto sprawdzić wcześniej z ilu połączeń będziecie chcieli skorzystać. Już po paru przejazdach dużo bardziej opłacalną wersją staje się zakupienie Japan Rail Pass, ale trzeba to zrobić jeszcze przed wyjazdem do Japonii. Więcej informacji znajdziecie tutaj: https://japanrailpass.net/en/

Co ze sobą zabrać

 

Oczywiście każdy ma inne potrzeby i różny styl podróży i pakowania. Nasz ekwipunek na nieco ponad 2 tygodniową podróż przez Japonię wyglądał mniej więcej tak:

Wyprawa rowerowa przez Japonie - ekwipunek

Poza tym warto mieć ze sobą:

Gotówkę – trochę to dziwne w tak bardzo wydawałoby się nowoczesnym kraju, ale tak, w Japonii płaci się głównie gotówką, dlatego warto mieć przy sobie zapas yenów. 

Karta SIM – warto zaopatrzyć się w nią od razu po przylocie, na lotnisku. 

Mapy offline – szczególnie przydatne jeśli planujecie podróżować rowerem.

Google translate – pomaga np. w odszyfrowywaniu japońskiego menu (radzi sobie wciąż kulawo, ale czasem można się domyśleć)

Przejściówkę do prądu.

Okazało się też, że parę rzeczy zabraliśmy niepotrzebnie, mimo że zwykle stanowią podstawę naszego rowerowego ekwipunku. Zdecydowanie możecie zostawić w domu kuchenkę campingową i garnki. W kolejnym wpisie opiszę dokładnie jak wygląda kwestia jedzenia w Japonii. Ogólnie opcji jest dużo, nawet z ciepłymi daniami nie ma problemu, można zjeść je w zasadzie wszędzie i w miarę tanio. Każdy sklep spożywczy sprzedaje gotowe dania podgrzewane na miejscu w mikrofali. Jeszcze lepiej sprawa się ma z napojami. Automaty stoją na każdym rogu, nawet w miejscach, gdzie nikt nie mieszka np. przy drogach pomiędzy wioskami. Można w nich kupić wszystko, od gorzkiej herbaty na zimno po ciepłą kawę w puszce.
Jeśli chcecie zminimalizować wagę bagażu jak tylko się da, to możecie też rozważyć zostawienie w domu szamponu i mydła (nie wierzę że to piszę :P, taka podstawa listy rzeczy do spakowania na każdą inną wyprawę) albo zabrać ze sobą na prawdę minimalne ilości. We wszystkich onsenach (czyli gorących źródłach o których więcej w kolejnym wpisie) i miejscach noclegowych szampon i mydło są dostępne za darmo.

Drogi

 

Jak się ogólnie jeździ rowerem po Japonii? Moim zdaniem bardzo dobrze. Przede wszystkim kierowcy nie jeżdżą szybko, więc nawet jeśli czasem trochę blisko mnie omijali, czułam się ok. Jeśli chodzi o ścieżki rowerowe – zdarzają się częściej niż bym się tego spodziewała i są zwykle w niezłym stanie. Jedyny minus to częste obniżenia ze względu np. na drogę wyjazdową, trochę to męczące po dłuższym czasie, zwłaszcza jeśli jechalibyście z przyczepką. Często też są przenoszone z jednej strony drogi na drugą, albo nagle się kończą. W miastach z kolei jeździ się po chodnikach jeśli nie ma ścieżek rowerowych.

Poza tym parę razy natrafiliśmy na stare drogi objeżdżające tunele i widać, że od kiedy ruch skierowano do tunelu, wogóle się o nie nie dba. Dlatego wybór takiej pobocznej drogi to czasem loteria, zwykle da się nią przejechać mijając jakieś porozrzucane gałęzie i skały, albo większe lawiny kamieni takie jak np ta:

Podroz rowerem - japonskie drogi

Ale parę razy byliśmy też zmuszeni zawrócić, bo droga była kompletnie zerwana.

Jeśli nie ma drogi objazdowej zwykle obok głównego tunelu znajduje się też tunel dla rowerzystów – bardzo przyjemna alternatywa :), tak rzadko spotykana w innych krajach.

Podroz rowerem - japonskie tunele

Poza tym Japonia jest krajem górzystym, więc czeka was dużo podjazdów. Ale jest też lepiej niż się spodziewaliśmy, bo jest tam masa tuneli, które skutecznie ułatwiają pokonywanie większej ilości kilometrów.

Wyprawa rowerowa - Japonia

Jeśli chcielibyście dowiedzieć się więcej o tym jak wygląda podróżowanie rowerem po Japonii, np. co gdzie jeść na codzień, myć się i nocować tak, żeby nie wydać fortuny, to poniżej znajdziecie pozostałe wpisy:

Kuba Sochacki (zdjęcia)
div#stuning-header .dfd-stuning-header-bg-container {background-image: url(http://outdoorito.com/wp-content/uploads/2020/02/Japonia_na_rowerze_wiosna.jpg);background-size: cover;background-position: center center;background-attachment: initial;background-repeat: no-repeat;}#stuning-header div.page-title-inner {min-height: 800px;}#main-content .dfd-content-wrap {margin: 0px;} #main-content .dfd-content-wrap > article {padding: 0px;}@media only screen and (min-width: 1101px) {#layout.dfd-portfolio-loop > .row.full-width > .blog-section.no-sidebars,#layout.dfd-gallery-loop > .row.full-width > .blog-section.no-sidebars {padding: 0 0px;}#layout.dfd-portfolio-loop > .row.full-width > .blog-section.no-sidebars > #main-content > .dfd-content-wrap:first-child,#layout.dfd-gallery-loop > .row.full-width > .blog-section.no-sidebars > #main-content > .dfd-content-wrap:first-child {border-top: 0px solid transparent; border-bottom: 0px solid transparent;}#layout.dfd-portfolio-loop > .row.full-width #right-sidebar,#layout.dfd-gallery-loop > .row.full-width #right-sidebar {padding-top: 0px;padding-bottom: 0px;}#layout.dfd-portfolio-loop > .row.full-width > .blog-section.no-sidebars .sort-panel,#layout.dfd-gallery-loop > .row.full-width > .blog-section.no-sidebars .sort-panel {margin-left: -0px;margin-right: -0px;}}#layout .dfd-content-wrap.layout-side-image,#layout > .row.full-width .dfd-content-wrap.layout-side-image {margin-left: 0;margin-right: 0;}