Na pierwszą via ferratę zabrał mnie 5 lat temu nowo poznany Włoch w Lecco nad jeziorem Como. Nabyłam wtedy nieco w ciemno w lokalnym sklepie wspinaczkowym lonżę do via ferrat, bo głęboko wierzyłam, że spodoba mi się ta forma aktywności. Wspinałam się wcześniej trochę sportowo w skałach i uwielbiałam trekkingi w górach. Wydawało mi się, że to musi być coś pomiędzy tymi obiema aktywnościami. Myliłam się. Nie polubiłam chodzenia po via ferratach. Ja się w tym zakochałam. Teraz przynajmniej raz do roku staram jeździć w Alpy, by poznawać kolejne.
Początek maja w Polsce oznacza dłuższy weekend. I o ile w większości polskich umysłów główną atrakcją na ten czas jest działka i grill to i tak od korków, tłumów i wysokich cen lotów nie uciekniemy. Możemy jednak cichaczem śmignąć na południe i tam poszukać przygód na pustych zazwyczaj jeszcze szlakach. Każdy szanujący się górołaz wie, że wyjazd w tym okresie w Alpy to nie jest najlepszy pomysł, jeśli mamy w planach via ferraty. Łatwiej wtedy bowiem znaleźć miejsce do jeżdżenia na nartach, niż takie gdzie nie znajdziemy już śniegu i chodzenie po via ferratach będzie przyjemne i przede wszystkim bezpieczne. Przewidzieliśmy to. Znaleźliśmy na mapie niższe partie górskie w okolicy Salzburga i tam skierowaliśmy koła naszego samochodu. Najwyższy szczyt w okolicy – Traunstein ma wysokość 1691m npm. Niewysoko jak na Austrię. Dopuszczaliśmy do siebie myśl, że w okolicy szczytu nadal może leżeć nieco śniegu, ale to co nas tam zastało przerosło nasze oczekiwania. Wycieczka zamiast około 4-5h trwała ponad 10h, a nasza trasa z rozgrzewkowej stała się największą atrakcją wyjazdu, żeby nie powiedzieć sezonu.
Jeśli chcecie porwać się na podobny wyjazd potrzebne Wam będą:
- sprzęt do via ferrat: uprząż, lonża, kask, opcjonalnie rękawiczki
- wygodne buty trekkingowe
- plecak około 35l
- jeśli na trasie będzie śnieg – stuptuty, rękawiczki zimowe i może nawet raki
- ubrania chroniące od deszczu i wiatru
- czołówka na wszelki wypadek
- zapas jedzenia i picia
- jeśli zatrzymacie się na kempingu to również namiot, śpiwór, karimata, kuchenka, menażka, talerzyk bądź miseczka, kubeczek, sztućce i inne kempingowe klamoty
- samochód – polecamy modele kombi, wówczas nie tylko wszystko się do niego zmieści przy zestawie 1 kierowca + 3 pasażerów, ale również 2 osoby będą mogły w nim spać.
Dojazd z Polski
Naszym celem było Viechtau nad jeziorem Traunsee, gdzie mieliśmy upatrzony kemping z widokiem na szczyt Traunstein. Dojazd z Krakowa zajmuje około 7h zakładając, że nie ma korków. Nieco krócej z Katowic i odpowiednio więcej z Wrocławia czy Warszawy. Oznacza to, że jeden dzień trzeba przeznaczyć na dojazd. Pamiętajcie o wykupieniu winiet. Warto sprawdzić informacje wcześniej w internecie, bo czasami e-winiety bywają tańsze niż te kupowane na stacji benzynowej. Wiemy z doświadczenia, że nie opłaca się kupować winiet czeskich, czy austriackich na polskich stacjach benzynowych przy granicy. Kurs po jakim przeliczają waluty jest bardzo niekorzystny.
W drodze powrotnej, jeśli wstaniecie wcześnie i pogoda dopisze, możecie jeszcze zdążyć zrobić rano jakąś krótszą via ferratę.
Noclegi
Podróżowaliśmy budżetowo i zdecydowaliśmy się na noclegi w namiocie na kempingu w miejscowości Viechtau. Nie robiliśmy rezerwacji z uwagi na niski sezon i po przyjeździe okazało się, że kemping jest jeszcze nieczynny z powodu remontu. Właściciel zgodził się jednak (rozmowa przebiegała po niemiecku – to dość istotna informacja) na nocleg pod namiotem i w samochodzie, bez dostępu do łazienki. Jeśli chcecie mieć pewność, że kemping będzie czynny, najlepiej zadzwońcie tam wcześniej. https://strandcamping-traunkirchen.jimdo.com/
Via ferrata Naturfreundesteig
Via ferrata ma swój start dokładnie po przeciwnej stronie jeziora niż kemping. Trzeba je po prostu objechać od północy i zostawić samochód na bezpłatnym parkingu Parkplatz Traunstein. Dojazd zajmuje około 30 min. Na parkingu są sanitariaty i naszym zdaniem można by na nim również przenocować w samochodzie, jeśli zaszłaby taka potrzeba.
Start via ferraty znajduje się około 20 min spaceru od parkingu. Najpierw miniecie zbocze oznaczone jako niebezpieczne z uwagi na osuwające się kamienie, po czym przejdziecie przez dość długi tunel. Następnie zobaczycie most. Nie musicie przez niego przechodzić, ponieważ początek trasy jest zaraz przed nim. Rozpoznacie go po brązowej tabliczce na skale z nazwą trasy.
Wejście do schroniska Traunsteinhaus według przewodników zajmuje około 2,5h, a via ferrata ma wycenę B. Jednak przy leżącym śniegu czas przejścia się zdecydowanie wydłuża. Wraz z podejściem do drugiego schroniska – Gmunder Hutte, zdobyciem szczytu Traunstein i zejściem, zajelo nam to wszystko 10h. Za to zakwasy trzymały nas potem kilka dobrych dni. Szczególnie męczący był odcinek, który zapewne latem nie stanowi żadnego problemu – dojście z pierwszego schroniska na szczyt. Co drugi krok zapadaliśmy się w śniegu po kolana, a nawet uda. Dlatego oceńcie dobrze sytuacje, przeanalizujcie pogodę, sytuację śniegową i nie porywajcie się na zrobienie całej trasy, jeśli warunki są niepewne lub macie obawy, że nie starczy Wam siły na zejście. Utrudnieniem mogą być również grupy schodzące via ferratą w dół, których my napotkaliśmy kilka, a z którymi minięcie się nie zawsze było najprostsze.
Trasa jest niezwykle malownicza, a widoki na jezioro i okoliczne szczyty naprawdę zachwycają! Do pokonania jest kilka konkretnych drabin oraz trawers szerokiej ściany, która w czasie kiedy tam byliśmy była cała pokryta śniegiem. Traunsteinhaus ma przepiękny taras, a na nim huśtawkę, na której siedząc można wypić pysznego Radlera oraz, jeśli Wam się poszczęści tak jak nam, podziwiać szybowce latające tuż nad głowami.
Zejście wschodnim zboczem nie należało do najprostszych z uwagi na śnieg. Często trzeba było spod niego odkopywać łańcuchy, aby mieć się jak asekurować – tutaj przydatne okazały się ciepłe, nieprzemakalne rękawiczki.
Via ferrata w okolicy Bad Goisern
W czasie tego wyjazdu zrobiliśmy jeszcze jedną via ferratę w masywie Predigstuhl o nazwie Mein Land – Dein Land. Jest ona krótka (całość razem z podejściem i zejściem zajmuje około 1:45h), ale intensywna. Wymaga podejścia w głębokiej szczelinie do dwulinowego mostu oraz przejścia ukośnej drabiny i kilku bardzo ciekawych trawersów. Ma ona wycenę C/D i polecamy ją osobom, które już zrobiły kilka via ferrat i chcą spróbować swoich sił na czymś trudniejszym, ale krótkim. Ze szczytu Predigstuhl roztacza się przepiękna panorama na Góry Martwe (Totes Gebirge).
Samochód możecie zostawić na parkingu Parkplatz Gasthof Predigstuhl. Do do startu via ferraty poprowadzą Was znaki. Więcej wskazówek możecie znaleźć na stronie zbierającej informacje o wielu via ferratach w Europie: https://klettersteig.de
W Polsce poza częściowo ubezpieczoną Orlą Percią, nie ma żadnych szlaków przypominających via ferraty. Dyskutowałam kiedyś na ten temat z zaprzyjaźnionym ratownikiem GOPR i wspólnie doszliśmy do wniosku, że to wielka szkoda, bo w Tatrach znalazłoby się kilka dobrych miejsc do wytyczenia taki dróg. Na ten moment najbliższym miejscem (szczególnie z Wrocławia) do spróbowania tej formy aktywności jest Szwajcaria Saksońska. Wybieramy się tam na wiosnę, aby zarazić tym sportem kilka nowych osób. Na pewno podzielimy się szczegółami jak najwygodniej taki wyjazd zorganizować.