SUP czyli Stand Up Paddle board, w formie w jakiej znamy je dziś, to stosunkowo nowy sport, wciąż mało popularny w Polsce. Pierwsze nowoczesne deski projektowane nie pod surfing, tylko żeby na nich stać i odpychać się wiosłem, zaczęły powstawać na początku XXI wieku i od tego czasu, z każdym rokiem stają się coraz popularniejsze. Własny SUP to nie jest jednak mały wydatek, dlatego na początek obie zdecydowałyśmy się na jedne z najtańszych opcji dostępnych na rynku (nie licząc tych, które od czasu do czasu pojawiają się w dyskontach typu Lidl, czy Action). Agnieszka wybrała pomarańczowe Itiwit z Decathlonu, a ja Aqua Marinę Fusion. Kiedy po paru miesiącach pływania, udało nam się spotkać w Słowenii, miałyśmy idealną okazję żeby porównać obie dechy. Jeśli zastanawiacie się nad zakupem swojego pierwszego SUPa, mam nadzieję, że ten tekst pomoże Wam w podjęciu decyzji.
Przy tworzeniu tego tekstu nie ucierpiał budżet marketingowy żadnej z wymienionych marek.
Kupowanie vs. wypożyczanie
Obie parę razy wypożyczałyśmy SUPy, żeby spróbować, czy nas to kręci. I dość szybko doszłyśmy do wniosku, że owszem kręci, ale deski musimy mieć swoje. Najciekawsze w SUPowaniu jest odkrywanie nowych miejsc, zapuszczanie się w mało dostępne kanały, rzeczki, jeziorka. Poznawanie dobrze nam znanej okolicy od zupełnie innej strony. Niestety to wszystko często odpada, jeśli deskę trzeba wypożyczyć. Wciąż niewiele jest wypożyczalni, czy to w Polsce, czy gdzie mieszkam – w Holandii. Okolice gdzie obie pożyczałyśmy deski, można dobrze poznać po paru wodowaniach. I co potem?
Kolejna kwestia to czas SUPowania. Marzyło nam się pływać na desce o wschodzie, lub kiedy kończymy pracę, wieczorami. Czyli dokładnie wtedy, kiedy wszystkie wypożyczalnie są nieczynne. Chciałyśmy mieć też możliwość wypływać dalej i na dłużej, nie musieć sprawdzać zegarka i kalkulować, czy zdążymy wrócić na czas.
Podsumowując, SUP nas wkręcił i wydał się świetnym sportem, ale koniec końców warto mieć swoją dechę, żeby móc naprawdę go docenić i wykorzystać możliwości jakie daje.
Wypożyczanie jest oczywiście dobre na początek, żeby spróbować (i zaraz zacząć marzyć o swoim własnym SUPie…). Pożyczenie deski w Polsce to koszt ok 30zł/h, w Holandii 15euro/h.
Rodzaje desek
Generalnie deski SUP możemy podzielić na dwie kategorie – deski twarde (podobne do desek surfingowych) oraz pompowane. Obie od początku rozważałyśmy jedynie zakup tych drugich. Pompowane SUPy daja dużą mobilność, łatwiej można je przewozić i na co dzień trzymać w mieszkaniu. W zależności od kształtu i budowy, wyróżnia się deski o różnym przeznaczeniu:
- SUPy racingowe – najdłuższe i wąskie. Zaprojektowane tak, żeby osiągać jak najszybszą prędkość. Przeznaczone dla osób doświadczonych, bo ze względu na kształt ciężej nimi manewrować i utrzymać równowagę.
- SUPy touringowe – nieco krótsze, za to szersze, więc łatwiejsze w obsłudze. Przeznaczone do dłuższych wycieczek po raczej spokojnych wodach.
- SUPy allround – najbardziej uniwersalne. Są jeszcze krótsze i szersze, dlatego zapewniają stabilność i łatwo nimi manewrować. Nadają się do wycieczek, zabawy w jeziorze, czy w morzu na małych falach, tracą za to na prędkości.
- SUPy do jogi – cięższe i szerokie, żeby zapewnić większą stabilność przy wykonywaniu asan.
- SUPy surfingowe – najmniejsze deski zaprojektowane z myślą o pływaniu na falach. Są wolne, gorzej trzymają kurs, potrafią być niestabilne. W zamian oferują dużą swobodę w manewrowaniu. Polecane doświadczonym surferom.
- SUPy do pływania po górskich rzekach.
- A nawet SUPy przeznaczone specjalnie do łowienia ryb 😀 https://www.megadecha.pl/deska-sup-board-aqua-marina-drift-fishing-pompowana-p2087
Aqua Marina Fusion
Przyznam, że długo szukałam swojej deski. Googlałam, czytałam recenzje, wertowałam aukcje sprzętu używanego. Rozglądałam się za czymś nieco dłuższym, z większym limitem obciążenia, bo od początku planowałam SUPować z psem. W sumie to Szyszka i jej szaleńczy zapał do wody zainspirował mnie do spróbowania tego nowego sportu, a wizja wspólnego pływania, choćby po naszym parku przed domem, ostatecznie skłoniła mnie do zakupu. W końcu padło na Aqua Marinę Fusion i przyznam, że główną kartą przetargową była jej cena. Jest to najtańsza deska jaką mogłam znaleźć w profesjonalnych sklepach ze sprzętem do sportów wodnych. Sprzedawana jest w komplecie z plecakiem, wiosłem i pompką, co jak się okazuje nie zawsze jest normą. Także po zapłaceniu 1550 zł byłam od razu gotowa do wyjścia na swój pierwszy spływ na własnym SUPie. Rozważałam również niebieski Itiwit z Decathlonu (można powiedzieć, że to ta sama kategoria), ale tu komplet wyniósłby 1889 zł. 340 zł przeważyło więc na korzyść Aqua Mariny Fusion z kiczowatym nadrukiem tribala na spodzie, którego na szczęście muszę oglądać tylko kiedy mocuje statecznik 🙂 Za to pomarańczowy kolor elegancko prezentuje się na powierzchni wody, od tej buro-brązowej, po turkusową :P.
Od początku wyraźnie wyczułam, że moja nowa deska jest dużo mniej stabilna niż SUPy z wyższej półki, które wcześniej wypożyczałam. Niemniej z czasem nauczyłam się na niej balansować i dziś w zasadzie zapominam o jej chwiejności. Być może kiedyś przerzucę się na bardziej profesjonalny sprzęt, ale póki co, ta sprawuje bez zarzutów i myślę, że jest dobrym rozwiązaniem dla początkującego SUPera o większej wadze, z masą bagażu lub z psem :).
O ile nie mam zarzutów do samej deski i jej wykonania o tyle mogę pomarudzić trochę na plecak. Wygląda tanio i bywa czasami denerwujący. Nie jest to w zasadzie plecak, a kawał płachty, która po spięciu klamrami tworzy torbę z szelkami. Z jednej strony jest to wygodne, bo niezależnie jak niechlujnie złożę SUPa, ten i tak zmieści się do środka. Wystarczy tylko poluźnić pasy przy klamrach. Z drugiej strony wszystkie pozostałe elementy takie jak wiosło, pompka i statecznik trzeba mocować na zewnątrz, specjalnie do tego przeznaczonymi rzepami. Jest to dość czasochłonne i denerwujące, bo jakby ich nie zaczepić, to wiosło i przewód od pompki zawsze gdzieś dyndają, albo wysuwają się przy zakładaniu plecaka lub wrzucaniu go do samochodu. No i zawsze obawiam się, czy statecznik wsunięty gdzieś między zakładki płachty nie wypadnie tak, że nawet tego nie zauważę. Ogólnie plecakowi dałabym ocenę 4/6. W sumie do tej pory sprawdza się dobrze, ale trzeba przyznać, że zazwyczaj go nie używam. Po prostu wyjmuję napompowanego SUPa z piwnicy i wędruję paręset metrów do najbliższego kanału, czy jeziora. Dlatego jeśli masz pod nosem jakiś akwen i plecaka będziesz używać tylko od czasu do czasu, myślę, że warto zaoszczędzić te parę stówek i spośród tych dwóch desek wybrać Aqua Marinę Fusion. Jeśli w dodatku ważysz mniej niż 100 kg i nie pływasz z psem, model Aqua Marina Breeze będzie o dodatkowe 400 zł tańszy (to w zasadzie tę deskę powinnyśmy porównywać z pomarańczowym Itiwitem, żeby przeprowadzić ocenę SUPów tej samej kategorii).
Pomarańczowe Itiwit, Decathlon
Agnieszka zdecydowała się na Decathlona. Nie planowała pływania z dodatkowymi pasażerami więc pomarańczowa deska Itiwit z maksymalną wypornością 100 kg w zupełności jej wystarczała. W dodatku w cenie dostajecie 2 lata gwarancji i możecie kupić SUPa na raty.
W porównaniu do Aqua Mariny Fusion deska Itiwit szybciej się pompuje (mniejsza deska, mniej powietrza) i przede wszystkim jest nieco stabilniejsza, chociaż obie wciąż twierdzimy, że czułyśmy dużą różnicę między droższymi deskami, które wcześniej wypożyczałyśmy, a naszymi nowymi SUPami z dolnej półki. Zabawne, bo na początku obie byłyśmy tak spięte i niepewne naszej równowagi, że drętwiały nam stopy! Niemniej, po czasie ta większa chybotliwość naszych desek przestała być dla nas problemem i dziś czujemy się na nich zupełnie swobodnie. Jeśli na prawdę obawiacie się wywrotek, nie macie pewności co do swoich umiejętności i stabilność jest dla was bardzo ważna, to bierzcie Itiwit. W dodatku decathlonowa deska ma porządniejszy plecak wykonany z mocniejszego materiału i zamykany na zamek, można więc wszystkie pozostałe elementy po prostu wrzucić do środka. Pompka też sprawia wrażenie nieco porządniejszej i posiada funkcję pompowania dwukierunkowego tzn. wtłacza powietrze przy każdym ruchu w dół i w górę.
Podsumowanie
Obie kupiłyśmy deski nie tylko z innych firm, ale też w trochę innej kategorii wagowej. Jeśli rozważacie zakup SUPa zastanówcie się przede wszystkim w jakich warunkach będziecie go używać. Jeśli chcielibyście z nim dużo podróżować, co za tym idzie plecak będzie w częstym użytku i nie będziecie obciążać deski powyżej 100kg, to pewnie Itiwit będzie lepszym rozwiązaniem. Natomiast jeśli potrzebujecie deski, na którą wsadzicie psa, albo dodatkowego pasażera i porządny plecak nie jest dla Was priorytetem, to warto zaoszczędzić te parę stówek i kupić Aqua Marinę. Koniec końców, deski są dość podobne do siebie, tak na prawdę podstawowa różnica to cena i jakość wykonania dodatkowych elementów.
Aqua Marina Fusion
Itiwit (pomarańczowy), Decathlon
Mam nadzieję, że zachęciłam Was trochę do chociażby wypożyczenia SUPa i spróbowania tego nowego sportu. Do zobaczenia na wodzie!